wtorek, 24 lipca 2018

Inne narodziny

Prawdziwe wygnanie zaczyna się wówczas, gdy znika tęsknota za ziemią obiecaną. Kiedy człowiek za dobrze czuje się w Egipcie. 





Sms od zaprzyjaźnionej siostry zakonnej: "Proszę o modlitwę na czas klasztornych rekolekcji, także za moją siostrę, która leży w stanie agonalnym". 

Po kilku dniach przychodzi kolejna wiadomość: "Dziś nad ranem siostra A. zmarła. Do późna czuwaliśmy przy niej. Kto by pomyślał, że będę miała okazję być przy jej śmierci?"

Wbrew pozorom, nie jest łatwo umrzeć. Wcześniej należy przeżyć swoje życie do końca i podobnie jak przy przyjściu na świat, towarzyszy temu ból. Inne narodziny.

Historia życia domyka się. 

***

Prawdziwe wygnanie zaczyna się wówczas, gdy znika tęsknota za ziemią obiecaną. Kiedy człowiek za dobrze czuje się w Egipcie. 



9 komentarzy:

ewa pisze...

Ojcze
Umieranie człowiecze...czasami to jest pragnienie bo widzi się w tym wyzwolenie lub w przebiegu
ciężkiej nieuleczalnej choroby lekarze prognozują : masz dwa lata... może pięć...nie licz na więcej !!!
Ale ja wiem przecież, że nasze istnienie i umieranie jest wolą Boga ...tak jak w przypadku Eliasza...
 „Wtedy zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę,a sam na odległość jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: «Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków». Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań, jedz!» Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga». Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb. Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: «Co ty tu robisz, Eliaszu?” (1 Krl,19)
Pomodlę się za śp. siostrę Annę

Anonimowy pisze...

Niechby sie pieknie domknęło. Jak przyjdzie czas

Anonimowy pisze...

nie jet latwo umrzec, nie jest latwo towarzyszyc umierajacym, ktorzy bronia sie przed smiercia, nie jest latwo towarzyszyc rozpaczajacym po naglej i niespodziewanej smierci, (wypadek, samobojstwo) meza, zony, wlasnego dziecka...
tu trzeba modlic sie, zeby jakis aniol przyszedl jak do Eliasza z podplomykiem i dzbanem wody...
miesiac temu wsparciem dla mnie bylo towarzyszyc pewnemu 50 letniemu ksiedzu na oddziale reanimacji ze wstzasem septycznym i zawalem serca rownoczesnie , ktory czasem byl przytomny a czasem nie, ale choc nic o tym nie mowil bylo jasne jak na dloni , ze jest gotow na pelnienie woli Bozej w kazdy sposob. Kiedy wyszedl przedwczoraj ze szpitala napisal w smsie (" widac to nie byla moja godzina...Widzac , ze Pan daje mi do dyspozycji jeszcze troche czasu na ziemi , zeby nawrocic moj twardy kark, mam nadzieje zainwestowac wszystko dla Niego , dla Jego Matki i dla braci." On teskni za ziemia obiecana...a dla mnie tez jest nadzieja, bo Egipt na razie taki trudny do zniesienia i nie trawie czosnku ani cebuli...
zyrolik

Anonimowy pisze...

Mama Żyrolik.

-a- pisze...

jedni się bronią przed śmiercią, chcą żyć, wołają o życie do Boga... Bóg ich nie słucha, robi swoje, zabiera...

inni boją się życia, nie umieją żyć tu, na tej ziemi i chcą odejść, wołają o śmierć do Boga...Bóg ich nie słucha, robi swoje, ich nie zabiera...
zabiera tych drugich...
ci nie mający sił żyć czekają... aż w końcu... w bólu ziemskiej egzystencji decydują się odejść sami...
dlaczego Bóg nie wysłuchuje...
znoszę ból życia, bo chcę żyć wiecznie...
proszę, nie pocieszajcie mnie, nie piszcie o woli Bożej, ja to wszystko rozumiem, ale ból życia jest często silniejszy, choroba umysłu boli...

ewa pisze...

@ -a-
Jestem blisko i...słucham w modlitwie

Anonimowy pisze...

Anioła. I podpłomyk i wodę i spać. I potem Boga żywego w ciszy. To by sie dało iść. Anioła koniecznie

ewa pisze...

@Anonimowy 11:04
Anioł jest zawsze a nawet kilu Aniołów tylko...otwórz oczy i serce i wtedy znajdziesz swój podpłomyk wodę i siłę, żeby iść dalej do Boga żywego i Maryji

Anonimowy pisze...

Amen

Prześlij komentarz