poniedziałek, 16 lipca 2018

Walka o ciszę w sobie

Człowiek mówi zbyt dużo, kiedy nie jest w stanie znieść pustki, która w nim panuje.






Mała wioska niedaleko Warszawy, gdzie znajduje się niewielki klasztor paulinów. Wraz z dwójką braci przyjeżdżam odwiedzić znajomego zakonnika. Rozmawiamy o doświadczeniu głoszenia, modlitwie i dobrym odosobnieniu, niezbędnym, aby nie stracić więzi z Jezusem. 

Po obiedzie ojciec Adam odprowadza nas na parking: "Niech Maryja was ukryje" - mówi na pożegnanie. 

Tęsknię za takim ukryciem, ale na razie nie jest mi ono dane.  

***

Dziękuję za życzliwe słowa zachęcające do kolejnego wpisu. Przez szesnaście lat zakonnego życia nauczono mnie, że aby dużo mówić, należy jeszcze więcej milczeć. Podobnie mam z pisaniem, niezbędna jest cisza i samotność. W przeciwnym wypadku słowa wydają się wywietrzałe. 

Od wielu lat pisanie jest dla mnie odskocznią od kieratu codzienności. Pomaga uporządkować myśli, zrozumieć siebie, ponazywać otaczający świat. Jest także łaską, jak wszystko. 

Od dłuższego czasu noszę w sobie przekonanie, że Bóg chce mojej samotności. A przynajmniej tej resztki, która mi jeszcze została. Na co dzień spotykam się ze znaczną liczbą ludzi, głoszę sporo kazań, rekolekcji, wiele spowiadam, niekiedy i po osiem godzin dziennie. Bywają okresy, że w miesiącu jestem częściej poza klasztorem niż we wspólnocie. Telefon dzwoni po kilkanaście razy dziennie, nie jestem w stanie odpisywać na wszystkie smsy czy e-maile na czas. Permanentna dostępność niesie z sobą rozproszenie, trzeba nauczyć się z tym żyć. Szukać pokoju nawet pośród zamętu. 

Dla Mistrza Eckharta odosobnienie jest postawą wewnętrzną. Oznacza ono bycie wolnym od spraw świata. Odosobnienie jest warunkiem tego, że Bóg do nas przybędzie. Odosobnienie jest zawsze wymagające, ponieważ gdy wchodzi się w samotność, trzeba przetrzymać nudę tego świata, wytrzymać poczucie braku, nie próbując zapełnić go czymś, co zaspokoi jedynie na chwilę, ale później przyniesie jeszcze większy zamęt. 

Jeden z filozofów mówił o paplaninie - człowiek mówi zbyt dużo, ponieważ nie jest w stanie znieść pustki, która w nim panuje. 

Kiedy wypowiada się zbyt dużą ilość słów, aby tylko zapełnić pustkę, znika głębia, język traci znaczenie. Jakby słowo miało ograniczoną energię, a używane zbyt często traciło swoją moc.

Jeśli człowiekowi uda się swoje serce "wszczepić" w serce Boga, to będzie zmierzał ku milczeniu.

Święci ojcowie mieli rację, najtrudniejsza walka toczy się na poziomie myśli, a zaraz potem na poziomie języka. To walka o ciszę w sobie.

***

W ostatnim czasie dostałem kilka propozycji wydawniczych. Każda z nich sensowna i przemyślana. Z jednej strony to całkiem miłe i czuję się w jakiś sposób wyróżniony, ale z drugiej zaskakujące dla mnie samego. Nie mam bowiem w sobie przekonania, że powinienem się tym zajmować. Staram się odchodzić od zaangażowań, które mają charakter medialny. Nie uważam, żeby były złe, przeciwnie – mogą być całkiem wartościowe, ale mnie samego niszczą. Kiedy na dodatek wiążą się z nadmiernym szumem wokół mojej osoby, zawsze mają wymiar ascetyczny. Dlatego jeśli tylko mogę, staram się tego unikać. 

Taką już mam dziwną konstrukcję duchową. Czuję się najszczęśliwszy przebywając w samotności, gdy mogę w ciszy trwać przy Jezusie, zamiast mnożyć kolejne zaangażowania. Kiedy mam napisać czy powiedzieć słowo, wolałbym, aby wyrastało ono z milczenia i modlitwy, w pewnym sensie wylewało się z ciszy. Inaczej staje się puste i niewiele znaczące.

Noszę z wdzięcznością dominikański habit, czego nigdy nie żałowałem. Ludziom kojarzy się on ze swobodnym mówieniem i dobrym kaznodziejstwem. Tak bywa. Moje serce najmocniej jednak bije przy wersie Koheleta: „Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami”. 

***

"Niechże zawsze będą ciche ciemne kościoły, w których człowiek może znaleźć schronienie. Miejsca, w których można uklęknąć w ciszy. Domy Boga, napełnione Jego milczącą obecnością. Ludzie mogą tam przynajmniej wyciszyć się i oddychać z łatwością, nawet jeśli nie wiedzą, jak się modlić". (Thomas Merton)


fot. Jacek Sulich

22 komentarze:

Anonimowy pisze...

+

szafirek pisze...

Nie oszukuj ojcze, nie jesteś permanentnie dostępny. Przecież śpisz, modlisz się..;)ja nie będąc w zakonie mam takie chwile kiedy wyłączam się od wszystkich, gdzie jestem sama. Nie trzeba być dostępnym cały czas dla wszystkich. W zakonie czy nie, co za różnica. Trzeba czasem pobyć sam na sam ze sobą, z Bogiem.

Podobno byli tacy święci, którzy gdy tylko zorientowali się że stają się za bardzo popularno-medialni, specjalnie robili coś takiego, co odsiewało niektórych zainteresowanych. Pozwalało to na zachowanie równowagi, i przesuwało akcent zainteresowania na właściwe miejsce. Z człowieka, na Boga.
Za dużo, to nie...ale jakąś jedną propozycję, to mógłbyś ojciec wziąć. Nie trzeba mieć całkowitego przekonania, czy się czymś zajmować, czy też nie. I tak w życiu się zdarza, że trzeba zrobić coś, do czego w ogóle nie mamy przekonania, a później wychodzi z tego jakieś dobro, dla nas i dla innych.
Dzięki za wpis. Zamieszczaj częściej, niż raz na pół roku;)

Anonimowy pisze...

Drogi Ojcze,
To, że jesteś wystarczy.
Były książki- to dobrze, nie będzie książek- też dobrze.
Bądź pełen pokoju- niech Cię Maryja ukryje w obłoku :)

Beata Bartoszewicz pisze...

Już od przeszło dwóch lat dziękuję Ojcze za spowiedź (z) mojego życia. Wówczas narodziłam się do nowego życia... po 55 latach :) Z uwagi na powyższe tym bardziej dziękuję.

W mojej dawnej i obecnej żoliborskiej parafii, u księdza Jerzego, niedzielna msza o godzinie 21tej odbywa się w półmroku, bez organów i organisty, bez wyświetlanych na rzutniku pieśni, jest zupełnie inna niż te tradycyjnie odprawiane za dnia. Czasem sobie myślę, że jest troszkę podobna do spotkań pierwszych chrześcijan w jaskiniach. Mniej bodźców sprzyja koncentracji na Słowie.

Czasem przychodzi mi do głowy takie pytanie: jak by żył Jezus, gdyby urodził się w naszych czasach?

Rzadko zamieszczane wpisy stają się rarytasami, które mają wyrafinowany smak. Zawsze sprawiają mi wielką radość i są powodem do przemyśleń.

Dziękuję. Niechaj Cię Ojcze Bóg błogosławi +

Anonimowy pisze...

Jaka miła niespodzianka. Przyznaję że takie rzadkie wpisy mają "inny smak". Taka łagodna radość napełnia mnie że aż uśmiecham się do ekranu. Cieszę się że Ojciec dał znać że żyje i że ma się całkiem nieźle (tak wyczytałam między wierszami :))))))).
Z tymi propozycjami wydawniczymi, szumem medialnym itp. rozumiem Ojca doskonale chociaż tak sobie teraz pomyślałam że np. O.J.Badeni mógł więcej pisać bo chętnie byśmy teraz poczytali....:)
Ja również mam dziwną konstrukcję bo uwielbiam ciszę i samotność. Przy 3 dzieci, mężu, pracy i codziennych obowiązkach trudno o takie chwile ale zawsze są one bezcenne.
Ostatnio czytając Pismo Święte często natrafiam na fragment z Mądrości Syracha " Roztropne mówienie i milczenie" i "Panuj nad językiem !" dlatego ten wpis Ojca jest jak dla mnie baaardzo "w punkt".
Pozdrawiam serdecznie Ojca i wszystkich którzy chętnie tu zaglądają.

Anonimowy pisze...

"Szukać pokoju nawet pośród zamętu"
TAK, bo bez tego nie potrafię funkcjonować i dlatego....
"Niechże zawsze będą ciche ciemne kościoły, w których człowiek może znaleźć schronienie. Miejsca, w których można uklęknąć w ciszy. Domy Boga, napełnione Jego milczącą obecnością. Ludzie mogą tam przynajmniej wyciszyć się i oddychać z łatwością, nawet jeśli nie wiedzą, jak się modlić"

Mam takie miejsce i czas. Dominikańska 2. Spotkania w ciszy z Panem.....

Ojcze Krzysztofie dziękuję za piękne słowa. Nie tylko pisane, ale i wypowiedziane.

Kiedyś będąc na modlitwie prosilam o dobrego spowiednika, wstałam i poszłam... Pan Bóg podesłał mi Ciebie Ojcze. Dziękuję za tą spowiedz i modlitwę którą od Ciebie dostałam w ramach pokuty. Modlitwa zaufania ....

Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu radości w sercu oraz owocnego milczenia.
Z Panem Bogiem

p.s. ten wpis to urodzinowa niespodzianka dla mnie :)


Unknown pisze...

Po tym Ojca wpisie, chodzi mi po głowie pewien cytat....
"Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie
Powie najwięcej, kiedy najmniej powie...".
Z Panem Bogiem :)

Anonimowy pisze...

"Ten, kto posiadł prawdziwe słowo Jezusa, może słuchać także Jego milczenia" [św. Ignacy Antiocheński]

Anonimowy pisze...

piękny wpis, piękne komentarze
dziękuję

Jezu, ufam Tobie, Ty wiesz, czego mi potrzeba, Ty wszystko wiesz

better1percent pisze...

Get in !!! Father is back :) It made my day !!!

Unknown pisze...

dziękuje za ten wpis

XYZ pisze...

Jest w nas wielka tęsknota za wysłuchaniem, zrozumieniem, zaufaniem, dostrzeżeniem..., dlatego tak uczepiamy się kapłanów, którzy swoim głoszeniem i życiem dają sygnały, że są dla nas dostępni indywidualnie, a nie tylko w kościelnej masie, że możemy coś od nich wziąć. Niestety potrzeby przerastają możliwości.
Dobrze, że Ojciec nie zrezygnował z bloga. Zaglądam tu od dobrych paru lat, Coś mnie tu ciągnie.

PaulinaKa pisze...

To od Ojca nauczyłam się doceniać wartość ciszy -dziekuje!
Życzę czasu, ktory sie zatrzymuje ;)

Pamiętam w modlitwie!

ewa pisze...

Ojcze
Już dobrze... bo wróciłeś tak namacalnie :)
Ale zawsze byłeś w modlitwie...
Kocham puste kościoły... jeden szczególnie sobie ukochałam ten na Służewiu. Zawsze po Akatyście gdy już pożegnam się ze św.Ojcem Dominikiem
i Matką Żółkiewską na "deser" zostawiam sobie Pana Jezusa wtedy w kościele jest tylko parę osób i to jest ta chwila moja i Pana. Amen

ewa pisze...

Zapomniało mi się:):)
@Łukasz C
piękny cytat !!!
Pozdrawiam

Unknown pisze...

Ojcze Krzysztofie mam prośbę... Nie zmieniaj się!

Weronika pisze...

Ostatnio zaglądałam na ten blog by ujrzeć wyczekiwany kolejny wpis.
A tu nic pustka.
Dzisiaj jak zobaczyłam, że jest nowy post, przygotowałam się by przeczytać go i znaleźć odpowiednią przestrzeń i ciszę. Słowo ma znaczenie i zapada głębiej.

Dobrze, że te wpisy są rzadziej.
Dziękuje

Anonimowy pisze...

@XYZ tak wlaśnie jest. Tak właśnie bardzo jest.się wyszarpuje po kawałku ciszę, samotność. Bo.aż im nic prawie nie zostaje. Żal. Ale jak inaczej.

Ilona pisze...

Dziś mi się udało uchwycić taką chwilę, w samotności, w pustym kościele na Służewie właśnie...tak bardzo lubię te momenty kiedy wchodzę i jest pusto...to dzięki Ojcu zaczęłam doceniać tą ciszę w sobie i chcieć jej więcej...

Anonimowy pisze...

"Człowiek mówi kiedy nie może znieść pustki, którą ma w sobie". Ale też mówi kiedy nie może znieść tego co ma w sobie.nie pustki. Niepokoju. Bezradności.strachu. kłebowiska myśli

basiek pisze...

Dziękuję Ojcze za ten wpis, zaglądam tu czasem i zawsze z chęcią i z ciekawością, bo zawsze fajnie się czyta Ojca wpisy, choć ostatnio nie było i myślałam że Ojciec sobie odpuścił na trochę i rzeczywiście jak Ojcze piszesz natłok spraw i zajęć no właśnie.
Ogólnie tak się zastanawiając nad ciszą to powiem że lubię czasem taką ciszę. Najbardziej lubię jak pojadę sama gdzieś parę kilometrów za miasto rowerem w odludne tereny tak jadę i myślę czasem się modlę po drodze czasem rozmawiam z Bogiem, lubię chwilę sobie usiąść popatrzeć na piękne zwyczajne widoki, słońce zachodzące czy chmury i pomyśleć czasem też zwyczajnie pogadać z Panem Bogiem. Kiedy mam wolne czy urlop wtedy jest więcej czasu czasem zabierałam Biblię ze sobą i gdzieś posiedziałam chwilę w ciszy i poczytałam sobie, teraz z utęsknieniem czekam na taki wolny czas i urlop który chyba w jesieni dopiero teraz pozostaje czasem sobota i to też uzależnione od pogody ale fajnie tak nawet samemu pobyć, lubię. To samo mam w kościele kiedy jest Adoracja w ciszy można posiedzieć i pomodlić się czy zwyczajnie posiedzieć bardzo lubię. Kiedyś dostałam za pokutę przyjść i tak posiedzieć w ciszy w kościele i nic nie mówić bardzo to było dobre i potem robiłam sobie powtórki, choć ostatnio idę do kościoła z myślą no pomodlę się w ciszy jeszcze godzina do Mszy a tu pan szepcze mocno różaniec a tu jakaś wycieczka i ciszy nie było posiedziałam pomodliłam się jakoś ale nie mogąc się skupić przed Najświętszym Sakramentem w tym natłoku głosów a miało być tak cicho i w skupieniu. Ale się spisałam ale to ten wpis Ojca spowodował te myśli i dziękuję. Pozdrawiam i Ojca i wszystkich.

Anonimowy pisze...

Ojcze,
Dziękuję bardzo ❤️
Z modlitwą 🙏

Prześlij komentarz