niedziela, 10 lutego 2013

Pomarańczowy Rzym cz. III - czyli o tym, czego nie było

Zanim Wielki Post rozkręci się na dobre, wrócę jeszcze do obiecanych zapisków z autostopowej podróży do Rzymu.












Przede mną leżą otwarte notatki, w których spisywałem rzeczy, o jakich warto wspomnieć. Jak wspomniałem przeszacowałem swoje  „moce przerobowe”  i teraz już wiem na pewno, nie będę w stanie opisać wszystkiego, w taki sposób jak początkowo planowałem. Od czego są jednak chytre plany awaryjne? Postanowiłem napisać więc o tym… o czym nie będzie.

Tak więc w związku z pomarańczowym Rzymem nie napiszę o:

Spotkaniu z Timem i o tym jak wyglądał nasz wstępny dialog:
- Droga na Innsbruck?
- Tak.
- Możemy się zabrać?
- Całkiem możliwe.

Tim odszedł z kościoła wiele lat temu, jak twierdzi „na skutek poszukiwań humanistycznych”. Uprawia kitesurfing (cokolwiek to jest). Kristin, która podwiozła nas na stację benzynową, gdyż Tim przypomniał sobie, że na autostradzie nie można wysiadać, więc musieliśmy się zadowolić mniejszą drogą.


O spotykaniu  dwóch par naszych „pięknostopowiczów”. I o tym, że sytuacja się po raz kolejny powtarza: ponownie wszystkich zabierają tylko nie nas i że to mit z tym habitem.

Czekaliśmy już czwartą godzinę, podchodząc, pytając. Bez skutku. Była za to przerwa na kawę i czekoladę studencką, ale samochód dany nam nie był. 

Nie ma nieszczęść mówią święci. Co tym razem Bóg ma dla nas?


Nie napiszę także o sympatycznych osobach z Poznania: Ani i Konradzie, pracujących w agencji reklamowej. Jechali wspólnie na narty do Włoch i specjalnie dla nas uporządkowali tylnie siedzenia w samochodzie, abyśmy się mogli zabrać. Była okazja się dowiedzieć jak wygląda praca w reklamie oraz o kampaniach społecznych "od kuchni". Jak to się mówi w kościelnym językiem „ubogaciliśmy się  nawzajem".


Nie będzie także o północnych Włoszech i o ludziach trzymających obcych na dystans, jakby byli  nieufni, jakby czegoś się obawiali. Ani także o rozmowach w stylu: "Jedziecie w kierunku Rzymu?". Kobieta patrzy z lękiem na męża. Odchodzą.

O czym jeszcze nie będzie? O sympatycznym małżeństwie lekarzy, którzy zanim nas zabrali zapytali czy czegoś nie potrzebujemy? I o tym, że kupili nam po rogaliku z kawą.

O Włochu, który z miną znawcy zapytał kiedy wracamy do Salt Lake City i czy nasza misja trwa trzy lata? Niestety, ku jego zaskoczeniu, nie okazaliśmy się mormonami...

O kolejnych autostopowiczach, którzy pojawili się z Krakowa. Nie napiszę też, ze zbliżał się wieczór, robiło się coraz zimniej. Pojawił  się więc pomysł, aby przejść się po okolicznych domach szukając jakiegoś noclegu.


Mądra szkoła duchowości mówi, abyśmy nie ustawali, wbrew wszystkiemu, co się wydarza. I choćbyśmy nawet w rzeczywistości osiągali jedynie bardzo niewiele, musimy być zadowoleni z tego co możemy czynić.
***

O kolejnych "nieistniejących" wpisach z podróży do Rzymu pod koniec tygodnia.

Swoją drogą bardzo interesujący byłby cykl dotyczący tematów, których nie było. Mam trochę zapisanych plików, w których przez ostatnie kilka miesięcy umieszczałem krótkie zapiski z rzeczami, które uznałem za warte podzielenia się. Część z nich jest już dziś nieaktualna, ale pozostałe notki może warte są umieszczenia, choćby w krótkiej wzmiance? Bo czy widzieliście na przykład o tym, że pewne zdanie  mistycznego teologa, Dionizego Areopagity było ideową inspiracją sztuki gotyckiej? Twierdził on bowiem, że w katedrze powinien się zawsze znaleźć jakiś element blasfemii, coś bluźnierczego, albo komicznego, żeby się okazało, że katedra to jeszcze nie jest niebo, żeby odróżniać symbole od tego, co one symbolizują. I dlatego w prawie każdej katedrze albo na przykład na moście Karola w Pradze znajdziemy jakiś element nieprzyzwoity… Ludzie myślą, że to może dlatego, że mistrz poszedł na obiad, a w tym czasie uczeń narozrabiał. Ale to w rzeczywistości ma głęboki teologiczny sens.

Jest także parę interesujących rozpraw o kulturze karnawału, w których jest pełno karykatur mnichów. Krytycy marksistowscy uważali to za oznakę świadomej krytyki religii. Mylili się, gdyż nie mieli pojęcia o powodach powstawania tego typu twórczości. To mnisi sami z siebie robili sobie żarty i na dodatek świetnie to umieli.


21 komentarzy:

Zuza pisze...

W psychologii ważne (czyt. diagnostyczne) jest nie tylko to, co jest, co widać, ale też to, czego nie ma, o czym się nie mówi.

Więc bardzo ciekawy byłby cykl dotyczący tematów, których nie było. Czasem to, czego nie widzimy, bywa nawet ciekawsze...

Anonimowy pisze...

ale pomysł interesujący, wpis też sympatyczny :)

TomWaits pisze...

np. blog, którego nie było :)

martolivka pisze...

tą kolorową limonkę wciągłabym bez cukru :))) dobrego dnia i tygodnia wszystkim!!!

lumination pisze...

Rzeczywiście chytry pomysł na wpis - dobrze się czyta i czekam na więcej :)

100dentka pisze...

A ja tam wolałabym mieć wszystko dokładnie opisane, ale jak nie ma mocy przerobowych, to nie ma i nic się na to nie poradzi. Są rzeczy ważne i ważniejsze:) Zresztą prowadzenie bloga nie może zniewalać, zwłaszcza zakonnika:)

martolivka pisze...

to teraz trzeba jednoczyć szeregi w modlitwie :)
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,13299,benedykt-xvi-oglosil-ze-ustapi-28-lutego.html

Anonimowy pisze...

Mimo wszystko bardzo proszę nie przemalowywać bananów, żeby były w ciapki i żeby się nazywało, że takie rzeczy to tylko u Dominikanów. O zebry jestem spokojna, mają najlepsze kolory z możliwych. Czego nie napisałam? To już niech rozkminiają diagności :).

Anonimowy pisze...

Czekamy teraz na relację z innej wycieczki - do Rzymu nie pomarańczowego. Autokarowej, samolotowej. Do tej pory może Ojciec spokojnie odpocząć i nie pisać nowych postów.

Jolaśka pisze...

Ale to są opisy wyjazdów autostopem a jak złapać samolot na stopa???? Samolot to chyba nie te klimaty :-)
Jak zwykle miło i klimatycznie ogrzać dłonie i serducho przy takich światełkach. Pamiętam w nmodlitwie i proszę o nią w tym Wielkim Czasie Wielkiego Przygotowania na Najważniejsze....

Ewelina pisze...

To ja znowu zareklamuje langustowy event bo przecież za 40 dni z hakiem będzie wielkie Wesele dla nas .
https://www.facebook.com/events/104760956364377/
Zapraszam do odsłuchiwania tych rekolekcji ;)
Mam nadzieję ,że ojciec nie będzie na mnie zły za kolejną taką reklamę .
Pozdrawiam

D, pisze...

A ja co do tematu przesyłam dziś przeczytaną historię "pierwszych polskich autostopowiczów" :)
http://rydkodym.blogspot.com/2013/02/pierwsi-polscy-autostopowicze-tez-byli.html
Z tej okazji również pozdrowienia (w zasadzie stałe) dla ojca i wszystkich czytających od aktualnego studenta AGH ;)
wspominam w modlitwie +

szpieg z krainy deszczowców pisze...

Miło czyta się Ojca wpisy.
Tematy których nie było, kuszą przemyślnie.
Z tymi elementami bluźnierczymi w katedrach- sprytne. Może i tak...
/Żeby odróżniać symbole, od tego co symbolizują/ i żeby przypominać że:
"Zjawisko czy przedmiot może być czasem zbyt blisko, by je dostrzec"

szpieg z krainy deszczowców pisze...

G.K. Chesterton podobno to powiedział (o zjawisku)

Anonimowy pisze...

Las? Jaki las? Nic nie widzę, drzewa zasłaniają.
To myśl GKCh w popularnym ujęciu.

Anonimowy pisze...

Tak, tak, mnisi świetnie potrafią niejedno! Prostowaniem cudzych błędów też się zajmowali i to na długo przedtem zanim pojawili się na Ziemi pierwsi marksistowscy badacze. A czy się przy tym prostowaniu nie mylili, to albo dzisiaj zupełnie bez znaczenia albo kolejna historia z cyklu tych nie napisanych.

sygnaturka pisze...

Kitesurfing to takie surfowanie po wodzie z latawcem (wygląda jak spadochron):)

Anonimowy pisze...

(Anonimowy - Juncus)
Czy wam też wyskakuje ostrzeżenie przed wirusem jak wchodzicie na "opowieści z betonowego lasu op"? Mam avasta i wyskakuje info o złośliwym url czy coś w tym stylu

Anonimowy pisze...

Wyskakuje mi ostrzeżenie jak wchodzę na dominikanie.pl

Ktoś pisze...

Mam to samo z tym komunikatem na dominikanie.pl Że niby zablokowano niebezpieczną stronę. Także mam avasta. Nie wiem dlaczego tak jest.

Arielovka pisze...

co do tego co widzimy a czego nie widzimy....możecie zrobić test potrzebujemy kartki ołówka, ...jak jesteśmy oszukiwani przez nasz mózg, który rejestruje tylko to co chce...
zamknijcie oczy, odwróćcie głowę w lewo lub prawo i otwórzcie oczy na 10s. po 10 sekundach odwróć głowę i spróbuj wypisać to co widziałeś widziałaś hhmm w tak prostym doświadczeniu można sprawdzić ile rzeczy codziennie nam umyka a piszę tu tylko o świecie fizycznym... a co z duchowym? wow! :)

Prześlij komentarz