sobota, 23 listopada 2013

Humor jest poczuciem proporcji

Nagrodzone anegdoty - subiektywnie wybrane.








Z poczuciem humoru jest jak z muzyką, książką czy filmem. Choć obiektywnie może to być dzieło sztuki, to jednak nie koniecznie do nas trafia.

Kiedyś zrobiłem sobie listę książek, o których słyszałem, że jest to wartościowa literatura. Jakieś nagrody wydawnicze, "Książka roku", publicyści zachęcają, "Koniecznie przeczytaj" itp. Miałem żyć pełniej, lepiej, intensywniej. Niektóre z nich próbowałem przeczytać, miałem nawet więcej niż jedno podejście. Niestety, nie byłem w stanie. Nie potrafiłem się przebić przez język, styl pisania, narrację.
Może więc rację mają złośliwi twierdząc, że klasyka to takie dzieła, które ludzie chwalą, ale nie czytają? Z wieloma filmami jest podobnie, polecano je, czytałem w Internecie opinie, a bywały sytuacje, że wychodziłem z poczuciem straty czasu.

Mój wybór jest więc również subiektywny, całkiem możliwe że coś przeoczyłem.











Bardzo lubię ten sposób patrzenia na świat. Nie naiwny, ale pełen zdrowego i inteligentnego dystansu. Kiedy Jan Paweł II był z wizytą na Uniwersytecie La Sapienza w 1991 roku spotkał się z falą protestów, ale obrócił je w żart. W gmachu uniwersytetu czekało na niego około 300 studentów, którzy gwizdali i wznosili niechętne okrzyki pod jego adresem. W reakcji na nie Jan Paweł II powiedział: "Dziękuję za dobre przyjęcie, któremu towarzyszyły różne bardzo głośne okrzyki".




Na wykładzie z filozofii przyrody jeden z moich braci siedział patrząc mętnym wzrokiem na tablicę.
- Dlaczego brat przez całe zajęcia nic się nie odzywa?
- To że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia - padła odpowiedź.

Autorów poniższych dwóch komentarzy nagradzam książkami i proszę o maila
z adresem do wysyłki (Agata i Szpieg z krainy deszczowców).




Wiem, równie złośliwe, ale opowiedziane przez złośliwych studentów, którzy powielają stereotypy. Będzie więc na nich.
Ustny egzamin wstępny na wydział prawa, przewodniczy dziekan wydziału. Wchodzi przyszły student, dziekan pyta:
- Czemu chciałby Pan zostać prawnikiem?
- Tato, nie rób sobie jaj, ok?













No tak, przebijanie murów głową świadczy o determinacji, niekoniecznie o intelekcie. Domyślam się, że r
ozmowa musiała być mało sympatyczna dla dzwoniącego, ale znakomicie oddaje klimat panujący w wielu klasztorach, które znam. Ogromna alergia na przesadę, w każdej dziedzinie życia. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że historia mogła wydarzyć się także na wielu plebaniach.

Kiedy na tablicy ogłoszeń pojawiają się oficjalne pisma w stylu: "Zaproszenie dla Czcigodnego i Wielebnego Ojca Magistra" lub listy zaadresowane w podobny sposób, znaczące komentarze braci czy delikatne uśmiechy
mówią wszystko (dla osób, które nas słabo znają mogą być niezauważalne). Naprawdę wystarczy zwyczajne: "Drogi Ojcze" (jeśli jest drogi) lub zwyczajnie: "Ojcze Prowincjale lub Ojcze Przeorze" dla bardziej ambitnych można dodać także: "Szanowny". W zupełności wystarczy.

Oskar Cullman po rozmowie z Pawłem VI wspominał Karlowi Rahnerowi, że papież uznał go za najwybitniejszego teologia XX wieku. Rahner zadumał się chwilę po czym odrzekł: „Będę musiał poważnie zastanowić się nad tą nieomylnością papieża”.

***
Dodatkowo autorom historii zamieszonych poniżej postanowiłem także podarować kilka książek, choć nie są już związane z mnichami pustyni mam nadzieję, że także się przydadzą (proszę o adres pocztowy).

Już polubiłem księdza Jana. 

Proszę serdecznie pozdrowić Zosię, która tak dzielnie zmaga się z przeciwnościami.

















W temacie maila (z adresem do wysyłki) proszę wpisać "Lenka" - mam przygotowany dla niej specjalny upominek. Może Ojciec nie będzie już wydawał się tak "srogi"?








Jednym słowem. Znakomite. Dobrze oddaje sytuację i sposób myślenia dziecka. 

Ze skojarzeniowych historii słyszałem też o takiej (choć oczywiście nie jest tak dobra):
Przychodzi dziecko do sklepu.
- Jak się nazywa ptak, odlatujący do ciepłych krajów na zimę?
- Bocian!
- Właśnie, bociek! Poproszę 2 kg boćku.




Domyślam się o kogo mogło chodzić. Chociaż...








Nawet nie tyle humorystyczne, co mądre. Mam idealną książkę dla autora.


Chrześcijański mistyk arabskiego pochodzenia Khalil Gibran miał rację: poczucie humoru jest poczuciem proporcji. A tych nie da się jednoznacznie określić. Takie rzeczy się po prostu wyczuwa.




Dominikańskiej tercjarce - Monice, dziękuję za podarowane książki. Są zupełnie nowe, w idealnym stanie. W kopercie otrzymałem nawet znaczki (odpowiadające wadze paczki). Takie osoby w kościele to potęga.


14 komentarzy:

Alvernia pisze...

W humorze prywatnym nie chodzi tylko o sam żart. Tu mówimy o ludziach, którzy czekają na pierwszy lepszy zapalnik, który spowoduje śmiech przez najbliższe pół godziny.

Kasia Sz. pisze...

Anegdoty fajne. Ta o kawałku mięsa i burzy oraz o podkowie. Mnie się bardzo podobała ta:

"Historia prawdziwa zapewniam. W pewnej parafii do komunii świętej , podchodzi wielce zacna parafianka, kształtów pięknych i powabnych(ach! Bóg stwarza piękno i chwała Mu za to).Tak była Kimś lub czymś onieśmielona, że otworzyła piękne usta tak niefortunnie, że hostia zsunęła się w delikatnie mówiąc rubensowskie kształty dekoltu, który nie miał końca i początku. Wystraszona nie wiedząc co począć, daje księdzu sygnały, by coś zadziałał, pokazując oczętami gdzie wpadł Pan Jezus. Na to ksiądz z powagą, melodyjnym głosem mówi:” Proszę samej wyciągnąć Pana Jezusa, bo dla nas dwóch nie ma tam miejsca” Z pozdrowieniami z Podha Joel"

Bardzo się z niej śmiałam.Daję jej moją nagrodę. Autorowi przesyłam internetowy całus :-).

Anonimowy pisze...

Fajnie, że szpiegowe nagrodzone.
A swoją drogą: " Pan Jezus!!! A ja w gaciach!" chciałoby się powiedzieć, dobre i to...
"Nie potrafiłem się przebić przez język, styl pisania, narrację." Ja tak mam z x.Tischnerem, wgryzać się mogę, normalnie jak żaba w beton. Ktoś też tak ma? Nic, są jeszcze komiksy.

"Zaproszenie dla Czcigodnego i Wielebnego Ojca Magistra" nie no, to co najmniej.
Drogi to nie wypada, to sugestia, to już lepiej Bezcenny.

TaxiDriver pisze...

Doskonale rozumiem autora. Mam tak z Bukłakowem i jego "Mistrzem i Małgorzatą". Trzy podejścia. Spalone. a podobno dobra książka...

Viator pisze...

Wiem, ze juz za pozno ale..przypomniala mi sie anegdota -
do kancelarii przyszło narzeczenstwo w sprawie slubu..pod koniec rozmowy mezczyzna zapytal "ile bedzie to kosztowac?", na co ksiadz odpowiedzial - no tyle, zeby mogl pan mowic do przyszej zony 'moja droga'.. mezczyzna - no..zebym tylko do ksiedza nie musial mowic 'moj najdrozszy'..
:)

Ania pisze...

dzisiaj, na korkach z angielskiego...
A: '' wiesz, w tym zadaniu musisz Ty więcej mówić. ''
M: ''to długo będziemy tak milczeć?? xD ''

szpieg z krainy deszczowców pisze...

Dzięki za książkę :)
nie przyszło mi do głowy, że akurat ta "dupa konwentu" może się kwalifikować do nagrody.
Anegdotka usłyszana od o. Franciszkanów w Częstochowie. Kiedys. (Mówili, że prawdziwa:)
dobrej niedzieli

Anonimowy pisze...

zabawna sytuacja z łódzkiego klasztoru... trwa niedzielna Dziewiętnastka, tego dnia kazanie zakonnik zakończył na wątku męczeństwa chrześcijan... w czasie modlitwy, która brzmi " z Najświętszą Bogurodzicą Dziewicą Maryją, ze świętym Józefem, Jej Oblubieńcem, ze świętymi Apostołami" ojcu widocznie wybrzmiewało jeszcze echo wypowiedzianych wcześniej słów, bo omal nie zamieniłby "Jej Oblubieńca" na "Jej Męczennika"... można by pomyśleć, że Józefowi nie było łatwo w życiu z Maryją :)

Żyrólik pisze...

Jeszcze jedna anegdota, która rozbawiła naszą klasę w liceum. Jedna z profesorek upomniała rozmawiajjącą na lekcji osobę: " co ty masz takie niecierpiące zwłoki, że nie możesz poczekać z tym do przerwy międzylekcyjnej" Przez dłuższy czas na hasło " niecierpiące zwłoki" zwijaliśmy się ze śmiechu. To mi się po czasie przypomniało, ale może jeszcze ktoś się zaśmieje...

Soup pisze...

Zaśmiałam się, chociaż już grubo po północy :D. Wszystkie anegdoty super. Dzieci zawsze wymiatają (Zosia, Lenka, bociek na kilogramy) :D

Unknown pisze...

Świetny pomysł z tym tematem humorystycznym :) niesamowicie poprawia humor...
Można by ksiązkę napisać :) normalnie.... pozbierać anegdoty i zrobić "humor prawie jak ojców pustyni"

Unknown pisze...

Ps. "anegdotka z - dupą konwentu jest prawdziwa, nawet wiem który to ojciec i co to za konwent:)

Anonimowy pisze...

Pan Kot is the best ;)

Anonimowy pisze...

Nazywam się Biskup, pochodzę z ateistycznej rodziny. Całe moje życie to paradoks i jeden wielki humor monastyczny;) "Opowieści ojców pustyni" lubię, bo pokazują, jak bardzo starym zjawiskiem są dowcipy.

Prześlij komentarz